Budynek, który nosi nazwę House for Essex powstał na zamówienie organizacji Living Architecture. Nawiązuje do tradycji przydrożnych kaplic stawianych niegdyś na trasach pielgrzymek. Został poświęcony Julie Cope, fikcyjnej postaci wymyślonej przez artystkę Grayson Perry.
Norweski kościół, angielski barok. I matrioszka na dodatek
Inspiracje dla projektu były różnorakie. Po pierwsze kościoły typu stavkirke. To szczególny rodzaj norweskich budowli, w których dominują konstrukcyjne elementy pionowe (słupy), w odróżnieniu od typowych konstrukcji zrębowych, zdominowanych przez poziome belki. Kościoły te należą do najstarszych drewnianych zabytków Europy. W Polsce taki budynek można zobaczyć w Karpaczu – to Świątynia Wang, przeniesiona tu w połowie XIX wieku z Norwegii.
Po drugie – architektura angielskiego baroku. Po trzecie – domy artystów i rzemieślników. Twórcy wspominają jeszcze o rosyjskiej matrioszce, zabawce złożonej z drewnianych, wydrążonych w środku lalek, włożonych jedna w drugą.
„Święta” i komin w kształcie garnka
Z zewnątrz budynek pokrywa ponad 1900 zielonych i białych ceramicznych płytek odlewanych z oryginałów wykonanych przez Grayson Perry. Przedstawiają „świętą” w roli matki, a także symbole nawiązujące do jej życia. Julie pojawia się także na dachu obok komina w kształcie garnka, kolistego wiatrowskazu i latarni morskiej.
Wnętrza House of Essex zdobią ceramika ręcznie robiona przez Grayson Perry, a także gobeliny przedstawiające fikcyjne życie Julie, opisanej przez artystkę jako „Essex Everywoman”.
Po wejściu do domu mijamy kolejne przestrzenie przywodzące na myśl wnętrza sakralne. Jest tu m.in. coś w rodzaju lektorium (ścianka w kościołach, oddzielająca prezbiterium od nawy głównej) z ceramiczną figurą Julie.
Na piętrze mieszczą się dwie sypialnie z widokiem na wschód i zachód, obie z przechodnimi... szafami prowadzącymi na wewnętrzne balkony, z których można podziwiać „kaplicę”.
Lekko niepokojący monument
– Budynek jest sztuką totalną, fikcją, w której można żyć, sanktuarium epoki cyfrowej, a także hołdem dla mieszkańców Essex, w którym i ja, i Charles Holland z FAT Architecture się wychowaliśmy. To także trójwymiarowa zaduma nad religią, lokalną historią, feminizmem, szczęściem i śmiercią – mówi Grayson Perry. – Mam nadzieję, że goście, którzy zatrzymają się w House of Essex uznają go za zabawnie monumentalny, przytulny i jednocześnie lekko niepokojący.
House for Essex dostępny jest na krótkoterminowe pobyty, może pomieścić do czterech osób w dwuosobowych pokojach.
Grayson Perry
Urodziła się w Chelmsford, a dorastała we wsiach Broomfield, Bicknacre i Great Bradfield w Essex. W 2003 roku zdobyła nagrodę Turnera i od tamtej pory znajduje się w gronie czołowych współczesnych artystów brytyjskich. Zajmuje się ceramiką, rzeźbą i tkactwem.
FAT Architecture
Architektoniczni prowokatorzy, czyli Sean Griffiths, Charles Holland i Sam Jacob. Wśród ich projektów jest wioska produkcyjna BBC w Cardiff, centrum obywatelskie i park w Hooglvliet (Holandia) oraz osiedle mieszkaniowe w Manchesterze, a także pawilon brytyjski na Biennale Architektury w Wenecji (2014).
Living Architecture
Organizacja założona przez urodzonego w Szwajcarii brytyjskiego pisarza i filozofa Alaina de Bottona (po polsku można przeczytać jego książki „Sztuka podróżowania” i „Architektura szczęścia”). Living Architecture ma na celu zmianę postrzegania współczesnej architektury. Budując domy do wynajęcia na terenie Wielkiej Brytanii, zatrudnia światowej klasy architektów i artystów, zostawiając im całkowitą swobodę twórczą. Byli wśród nich m.in. John Pawson, David Kohn Architects, Mole Architects, Peter Zumthor czy MVRDV.
Galeria:
House for Essex, projekt FAT Architecture & Grayson Perry
