Przypominają kleszcze – czy ich pojawienie się na balkonie zwiastuje kłopoty?
Na balustradach, parapetach i donicach coraz częściej dostrzegamy drobne czerwone stworzonka, przypominające miniaturowe aksamitne pająki lub kleszcze. To lądzień czerwonatka (Trombidium holosericeum) – roztocz z rodziny aksamitkowatych, który intensywnie pojawia się wiosną i latem. Budzi niepokój ze względu na swój kolor i szybkie ruchy, ale czy słusznie? Entomolog i botanik rozwiewa wątpliwości: nie, nie gryzie. Ale nie oznacza to, że jego obecność można całkowicie zignorować.
Małe czerwone pajączki na balkonie – co to za stworzenia?
Lądzień czerwonatka nie jest ani pająkiem, ani kleszczem. To roztocz – przedstawiciel pajęczaków – o długości 2–4 mm, ubarwiony intensywnie czerwono, z wyraźnie aksamitnym kutnerem. W stadium larwalnym pasożytuje na innych bezkręgowcach (np. chrząszczach), a jako osobnik dorosły żywi się głównie martwymi owadami, pełniąc rolę „czyściciela” ekosystemu. Często mylony jest z przędziorkiem chmielowcem, który rzeczywiście stanowi poważne zagrożenie dla roślin uprawnych.
Czy lądzień czerwonatka szkodzi roślinom balkonowym?
Zasadniczo nie. Dorosłe osobniki nie żerują na roślinach – żywią się detrytusem lub innymi drobnymi stawonogami. Jednak larwy mogą pasożytować na bezkręgowcach żyjących w glebie, co bywa problematyczne w środowiskach intensywnie pielęgnowanych, np. w skrzynkach balkonowych. W praktyce jednak Trombidium holosericeum nie wyrządza szkód pelargoniom, surfiniom, ziołom czy begoniom, czyli najczęściej uprawianym roślinom balkonowym.
W literaturze naukowej nie opisano przypadków istotnego uszkadzania roślin przez dorosłe lądzienie. Zatem – jeśli widzisz te czerwone pajączki na tarasie – nie musisz panikować. To nie szkodnik, a raczej element lokalnej fauny.
Czy czerwone pajączki gryzą ludzi lub zwierzęta?
Nie. Lądzień czerwonatka nie gryzie ludzi ani zwierząt domowych. Nie przenosi chorób, nie wbija aparatu gębowego w skórę i nie pasożytuje na ssakach. Niektórzy mylą go z roztoczem Trombicula autumnalis (świerzbowcem letnim), którego larwy mogą powodować świąd – ale to zupełnie inny gatunek, występujący głównie w środowiskach rolniczych i pastwiskowych.
Czy trzeba go zwalczać?
W większości przypadków – nie. Lądzień czerwonatka nie stanowi zagrożenia dla ludzi, zwierząt ani roślin. Warto zostawić go w spokoju – pełni funkcję pożytecznego saprofaga. Jednak w sytuacjach, gdy jego obecność jest uciążliwa (np. na jasnych powierzchniach lub w dużych skupiskach), można zastosować łagodne metody odstraszania.
Naturalne sposoby ograniczenia liczebności pajączków
- Zadbaj o suchy balkon, bo lądzienie lubią wilgoć.
- Wapnowanie powierzchni glebowych – jeśli zauważysz większe skupiska tych roztoczy w ziemi doniczkowej, wymieszaj ją z niewielką ilością dolomitu lub kredy ogrodniczej. Odczyn zasadowy nie sprzyja rozwojowi ich larw.
- Usuwaj martwe owady i resztki organiczne – to główne źródło pokarmu dorosłych lądzieni, im mniej „padliny” w donicach i zakamarkach, tym mniejsza ich liczba.
-
Naturalni wrogowie – lądzienie są pokarmem dla drobnych drapieżników, np. biedronek, skorków, a także niektórych ptaków. Nie warto niszczyć ich środowiska, zwłaszcza jeśli populacja nie jest duża.
Czy można stosować środki chemiczne?
Nie zaleca się stosowania chemicznych insektycydów przeciwko lądzieniom czerwonatkom – nie są szkodnikami. Preparaty te zniszczą również pożyteczne owady, co zaburzy równowagę biologiczną na balkonie. Wyjątkowo, jeśli pojawią się w pomieszczeniach mieszkalnych i stają się uciążliwe, można użyć łagodnych środków kontaktowych na bazie kwasu pelargonowego (np. środki ekologiczne do oprysków punktowych), ale tylko lokalnie i z umiarem.
Nie zwalczaj czerwonych pajączków, obserwuj je!
Lądzień czerwonatka to ciekawy, choć często niesłusznie demonizowany mieszkaniec miejskich balkonów. Nie jest groźny dla ludzi, nie niszczy roślin i pełni pożyteczną funkcję w ekosystemie. W warunkach naturalnych jego obecność jest czymś normalnym – to element biologicznej równowagi. Warto go obserwować, ale nie ma powodu do walki. Dopiero nadmierna liczebność może uzasadniać interwencję – i to łagodną, zgodną z zasadami ochrony środowiska.