Tak świętują architekci. Zajrzyj do domów tych, którzy na co dzień projektują przestrzeń
Można by przypuszczać, że architekci – na co dzień zajęci planowaniem przestrzeni, analizą funkcji, energooszczędnością i nowoczesnymi technologiami – traktują świąteczne dekoracje jako temat drugorzędny. Bombki, stroiki i migające światełka mogłyby wydawać się zbyt banalne wobec spraw tak istotnych jak ślad węglowy, zrównoważone budownictwo czy inteligentne domy. A jednak grudzień robi z nimi dokładnie to samo, co z resztą świata.
Na kilka dni w roku architekci porzucają rygor projektowy, wyłączają wewnętrznego krytyka i pozwalają sobie na sentyment. W ich domach pojawiają się zapachy dzieciństwa, krzywe choinki, stare bombki i światło, które nie musi być idealnie zaplanowane – wystarczy, że jest ciepłe. Boże Narodzenie staje się momentem, w którym projektuje się nie przestrzeń, lecz atmosferę.
Święta bez perfekcyjnego planu
W niemal wszystkich rozmowach z architektami powraca ten sam motyw: święta nie poddają się pełnej kontroli. Nie ma tu miejsca na idealnie rozpisany scenariusz, spójność stylistyczną od A do Z czy precyzyjny koncept. Zamiast tego jest miejsce na improwizację, dziecięce decyzje i drobny chaos, który – paradoksalnie – buduje autentyczność.
To właśnie ten brak perfekcji sprawia, że dom na święta staje się bardziej ludzki.
Rodzinne rytuały i kontrolowany chaos
Agata Izdebska, Insolito Interior
W domu Agaty Izdebskiej wszystko zaczyna się od zapachu. Zanim pojawi się choć jedna bombka, do wnętrza trafia żywa choinka, która przez kilka dni po prostu stoi – pachnie lasem i czeka. Zaraz potem przychodzą wypieki, bo dopiero wtedy dom zaczyna „brzmieć” jak święta.
Dekorowanie to domena dzieci. To one decydują, gdzie zawisną zawieszki, które bombki są najważniejsze i dlaczego akurat ta jedna musi znaleźć się dokładnie w tym miejscu. Dla nich święta to klasyka: czerwień, złoto, światło i ozdoby z historią.
– Jako architektka czasem mam ochotę zaplanować wszystko od nowa, wprowadzić porządek i konsekwencję – przyznaje Izdebska. – Ale szybko przypominam sobie, że święta rządzą się innymi prawami.
Jej osobisty kompromis to druga, subtelniejsza warstwa dekoracji: papierowe, lekkie ozdoby, delikatne formy, które nie dominują, ale wprowadzają nutę współczesności. To połączenie dziecięcej radości z dojrzałą wrażliwością tworzy dom, w którym nic nie jest idealne – a wszystko jest prawdziwe.
Światło jako fundament świąt
Agata Zaremba, Tissu Architecture
Dla Agaty Zaremby Boże Narodzenie zaczyna się po zmroku. To właśnie wtedy dom zmienia się w przestrzeń miękką, ciepłą, niemal filmową. Kluczowe jest światło – jego barwa, intensywność i konsekwencja.
Ciepłe, jednolite lampki, temperatura światła około 3000 K, brak migania i feerii kolorów. Wszystko po to, by stworzyć spójną, uspokajającą atmosferę. Zawodowe doświadczenie sprawia, że już na etapie projektowania domu architektka myśli o świętach: o gniazdkach, punktach świetlnych i miejscach, w których stanie choinka.
– Święta to mój prywatny projekt specjalny – mówi. – Tylko zamiast odbioru technicznego jest herbata z imbirem, goździkami i pomarańczą.
Kolorystyka pozostaje klasyczna: czerwień, zieleń, biel. Do tego naturalne dekoracje, wieńce na drzwiach, girlandy i zapachy, które witają jeszcze przed przekroczeniem progu.
Spójność zamiast nadmiaru
Ewa Grządka, Decoroom
Ewa Grządka zwraca uwagę na to, jak ogromny wpływ na nastrój mają dekoracje — o ile są przemyślane. Jej podejście opiera się na spójności i umiarze. Zamiast wielu kolorów i przypadkowych dodatków, wybiera klasyczne zestawienia i ograniczoną paletę barw.
– Złoto z bielą, srebro z granatem, złoto z głęboką czerwienią — to połączenia, które zawsze się obronią – podkreśla.
Dekoracje nie mają przytłaczać wnętrza ani konkurować z jego architekturą. Ich zadaniem jest podkreślenie klimatu domu i wprowadzenie świątecznego rytmu, a nie stworzenie scenografii.
Zapach jako najważniejszy element świąt
Ida Mikołajska, MIKOŁAJSKAstudio
Dla Idy Mikołajskiej święta to przede wszystkim zapach. Cynamon, goździki, świeżo pieczone ciasteczka i iglaki tworzą atmosferę, której nie da się zastąpić żadną dekoracją.
W jej domu zawsze pojawia się żywa choinka – często w doniczce, by po świętach mogła trafić do ogrodu. Ozdoby są z nią od lat: drewniane, słomiane, nieliczne bombki. Nowe elementy pojawiają się rzadko i tylko wtedy, gdy naprawdę dopełniają całość.
Dekorowanie drzwi wejściowych to osobny rytuał. Zamiast klasycznego wianka – ręcznie robione krasnale, które wprowadzają odrobinę humoru i ciepła. Bo święta to przede wszystkim emocje i wspomnienia.
Światło, rośliny i codzienne rytuały
Katarzyna Burak, Fuga Architecture
Katarzyna Burak od lat dekoruje dom niemal wyłącznie światłem i roślinami. Nie wyciąga pudeł z typowo świątecznymi dekoracjami – zamiast tego tworzy klimat za pomocą świec o zapachu piernika, cynamonu i dyni.
W salonie zawsze pojawia się miejsce do relaksu: wełniany koc, dobra książka, ceramiczny kubek z polskiej pracowni. To drobne rytuały sprawiają, że grudniowe wieczory stają się kojące i spokojne.
Choinka jest, ale skromna. Ozdobiona drewnianymi zabawkami z lat 70. i suszonymi plastrami pomarańczy. Nic więcej nie jest potrzebne.
Muzyka jako dekoracja
Katarzyna Burak i Antonina Sadurska, Fuga
Antonina Sadurska zwraca uwagę na aspekt, o którym często zapominamy – dźwięk. W jej domu przez cały grudzień rozbrzmiewają klasyczne świąteczne utwory Elli Fitzgerald i Franka Sinatry.
Dekoracje są oszczędne: małe lampki, gwiazdy w oknach, delikatne światło na komodach i stolikach bocznych. Ale to muzyka i zapachy budują pełnię doświadczenia.
– Dziś dekorujemy dom wszystkimi zmysłami – podkreśla.
Choinka z charakterem
Marcin Klukowski, Exterio Architektura
Dla Marcina Klukowskiego najważniejsze są lampki. Ciepłe, monochromatyczne, bez migania i bez efektów specjalnych. Choinka zawsze jest żywa, często krzywa, niesymetryczna, „nieidealna”.
– Wybieram te najbardziej poszkodowane – mówi z uśmiechem. – Niech w swoich ostatnich chwilach będą w centrum uwagi.
To prosty zestaw: wieczór, światło, choinka. Nic więcej nie jest potrzebne.
Cisza, prostota i obecność
Przemek Olczyk, Mobius Architekci
Przemek Olczyk spędza święta bez wielkiej oprawy. Kilka subtelnych akcentów, brak dekoracyjnego nadmiaru, przestrzeń pozostająca taka jak na co dzień.
– Najważniejsze jest to, co dzieje się między ludźmi, a nie wokół nich – podsumowuje.
Wspólny mianownik: autentyczność
Choć podejścia są różne, wszystkich architektów łączy jedno: święta nie są pokazem formy ani estetycznym manifestem. To czas światła, zapachów, wspomnień i prostych rytuałów. Bez presji perfekcji. Bez potrzeby imponowania.
Bo nawet ci, którzy zawodowo projektują przestrzeń – w grudniu projektują przede wszystkim nastrój.