Właściciel kanadyjskiej marki Goodland był pewien, że wielkich pieniędzy na produkcji drewnianych wanien nie zrobi. Spodziewał się, że rocznie sprzedawać będzie ich kilkanaście, w porywach kilkadziesiąt. Jakież było jego zdziwienie, gdy niespełna dwa lata od założenia firmy, zamówienia napływają ze wszystkich stron świata. Okazało się, że miłośników kąpieli pod osłoną nieba, zwolenników życia zgodnego z ideą czy też filozofią slow life, blisko natury, w zgodzie z jej rytmem jest bardzo, bardzo wielu.
Jak mówi pomysłodawca przedsięwzięcia Craig Pearce, korzystanie z opalanej drewnem wanny z hydromasażem, ukrytej w gęstwinie drzew to czarodziejski rytuał. Celebrowanie powolności, analogowych przyjemności – bez technologii i bez natychmiastowej satysfakcji, którą osiąga się poprzez naciśnięcie guzika. Taka kąpiel dobrze robi na głowę: uspokaja, pozwala dostrzec priorytety i połączyć ciało z duszą. Wspomaga także układ krążenia i oddechowy, usuwa sztywność mięśni, przynosi ulgę w bólach różnego pochodzenia. Wiedziano to już tysiące lat temu w Japonii, w której powstała tradycja drewnianych wanien opalanych drewnem – ofuro i furako.
Wanny Goodland może nie mają ledowych światełek i innych technologicznych udogodnień i gadżetów, nie potrzebują również chemikaliów, by utrzymać je w czystości. Wykonane są od początku do końca w Kanadzie z materiałów podlegających recyclingowi: aluminium, drewna dębu i cedru pozyskanego z lokalnych lasów.
Galeria:
Kąpiel w naturze
– Nasi klienci twierdzą, że zakup drewnianej wanny zmienił ich życie. To tak, jakbyśmy budowali społeczność fanatyków kąpieli na łonie natury. To jest najbardziej ekscytujące i daje największą satysfakcję naszemu małemu zespołowi. Dzięki temu pracujemy z uśmiechem od ucha do ucha – wyjaśnia założyciel Goodland.
Czytaj też:
Przytulny wiejski azyl – siedlisko z gościnną stodołą. Projekt Lenka MíkováCzytaj też:
Drewniany i energooszczędny – parterowy dom poza miastem