Poznaj polską markę ABSYNTH – meble dla świadomych estetów

Poznaj polską markę ABSYNTH – meble dla świadomych estetów

Dodano: 
Salon w domu o powierzchni 440 mkw, projekt i realizacja ARTchitektura Michalewicz
Salon w domu o powierzchni 440 mkw, projekt i realizacja ARTchitektura Michalewicz Źródło: Radek Słowik
Od 18 lat konsekwentnie udowadniają, że polski design może być oryginalny, odważny i  rozpoznawalny w  Europie. Marka ABSYNTH, kierowana przez Sylwię Zieleniewską, stawia na autorskie projekty, najwyższą jakość i  emocje, które rodzą się we wnętrzach.
Magda Grefkowicz: Od jak dawna marka ABSYNTH jest obecna na rynku? Czy pamięta pani pierwszą kolekcję?

Sylwia Zieleniewska: Marka ABSYNTH istnieje już 18 lat i od samego początku stawialiśmy na projekty autorskie, odważne i bardzo świadome. Doskonale pamiętam naszą pierwszą kolekcję „Magh”, solidne bryły w drewnie i MDF-ie, inspirowane skandynawskim designem. I co ciekawe – były to stoły! Na polskim rynku było to wówczas dość nietypowe podejście, ale klienci z Norwegii zachwycili się nimi od razu. To pokazało nam, że warto zaufać intuicji i tworzyć meble bez kompromisów.

Skąd wzięła się nazwa ABSYNTH?

ABSYNTH to nazwa przewrotna i nieoczywista – dokładnie taka, jakiej chcieliśmy. Trunek, od którego wzięła się inspiracja, przez lata był owiany legendą, dostępny tylko dla nielicznych, uważany za wybór ludzi o wyjątkowej wrażliwości i guście. Podobnie jest z naszymi meblami. Nie są masowe ani przypadkowe. Kierujemy je do klientów świadomych, poszukujących stylu, jakości i formy, które wyróżniają się na tle tego, co powszechne. I ABSYNTH stanowi taką właśnie propozycję dla tych, którzy chcą – można powiedzieć – „zasmakować” designu w wyjątkowy sposób.

Rezydencja o powierzchni 560 mkw w Marbelli, Hiszpania. Projekt i realizacja Inter-Arch Architekci

Która z kolekcji jest pani szczególnie bliska?

Najwięcej emocji budzi we mnie kolekcja „Noi”. Jej nazwa powstała zupełnie spontanicznie – wymyśliła ją moja córka Paula. To był zabawny moment, rodzinny, a jednocześnie przełomowy, bo „Noi” była naszą pierwszą kolekcją tapicerowaną i modułową. To ona otworzyła nowy rozdział w historii marki, zdobyła Diament Meblarstwa, a jej elementy znalazły się m.in. w apartamentach w słynnej Złotej 44 w Warszawie. Do dziś pozostaje dla nas symbolem tego, jak rodzinny impuls może przerodzić się w wielki sukces rynkowy.

Co ciekawe, dopiero później odkryłam, że „noi” po włosku oznacza „my”. To piękny zbieg okoliczności – coś, co powstało zupełnie spontanicznie, zyskało tak głębokie znaczenie. „Noi” to „my”, czyli rodzina, para, przyjaciele. To wszystkie emocje i relacje, które budują się wokół wspólnie spędzonego czasu. I dokładnie o to w tej kolekcji chodziło – by była przestrzenią bliskości i wspólnoty.

Jakie emocje chcecie budzić w klientach?

Jak najbardziej pozytywne. Nasi klienci przede wszystkim cenią wolność i radość kreacji. Do tego ich przez te 18 lat przyzwyczailiśmy, oferując możliwość szerokiej personalizacji mebli –i nie chodzi tylko o dobór tkaniny, ale naprawdę wiele parametrów, które jesteśmy w stanie dostosować w projekcie i realizacji do potrzeb klienta. Nasze meble są projektowane tak, aby klient miał poczucie, że tworzy wnętrze całkowicie „po swojemu”. Swoboda łączenia modułów naszych sof, niestandardowe wymiary łóżek. Do tego dochodzi jakość, która jest dla mnie absolutnym fundamentem. Często powtarzam, że mamy „najlepszych klientów na świecie”, bo patrzymy na świat bardzo podobnie – z otwartością, życzliwością, zamiłowaniem do dobrego designu i zrozumieniem.

Co dla pani definiuje dobry design?

Steve Jobs powiedział kiedyś, że „design to nie tylko to, jak coś wygląda. Design to sposób, w jaki to działa”. Kiedy planuję nową kolekcję, zawsze najpierw myślę o formie, lecz już chwilę później pojawia się myśl o tym, jak to ma działać, jaką funkcję spełniać. I tak każdy nasz projekt powstaje na przecięciu estetyki i ergonomii. Nie uznaję półśrodków. Testuję, poprawiam, ulepszam aż do uzyskania najlepszych efektów. Bez kompromisów.

Sylwia Zieleniewska, CEO marki ABSYNTH

Gdyby miała pani określić DNA marki trzema słowami?

Zdecydowanie trudno jest zmieścić się w trzech (uśmiech). Powiedziałabym: forma = jakość = funkcja = personalizacja = modułowość. To równanie opisuje nas najpełniej. A więc przynajmniej pięć słów.

Kim jest klient ABSYNTH?

To świadomy esteta, często architekt wnętrz, biznesmen/biznesmenka, szukający najlepszych, wysoko spersonalizowanych rozwiązań dla swoich wnętrz. Dodatkowo osoba, która szuka w polskiej marce meblowej oryginalności, świeżego i nowoczesnego wzornictwa z szacunkiem wobec klasyki. O oryginalności naszych kolekcji chcemy zresztą mówić jak najwięcej i najgłośniej. Regularnie patentujemy nasze wzory w Urzędzie Unii Europejskiej ds. Własności Intelektualnej (EUIPO) – to dla nas niesłychanie ważne, również dla naszych klientów – świadomość oryginalności i niepowtarzalności designu, który oferujemy. Mamy to na piśmie.

Jak zmienia się podejście Polaków do rodzimych marek meblowych?

Widzę ogromną zmianę – dziś polski design cieszy się znacznie większym uznaniem niż jeszcze dekadę temu. Klienci cenią nasze autorskie projekty – wskazują na jakość i zrozumienie ich potrzeb, a architekci znajdują w nas godnych zaufania partnerów i ogrom wsparcia w procesie projektowym. Bardzo cenię współpracę z tą niezwykle świadomą grupą profesjonalistów i cieszę się, że w ich projektach tak często pojawiają się nasze meble, są rekomendowane klientom, zresztą nie tylko w Polsce. Mamy świetnie rozwiniętą współpracę z polskimi architektami, którzy realizują swoje projekty domów i apartamentów m.in. w Hiszpanii. To dla nas ogromna satysfakcja i jednocześnie silny impuls, który napędza rozwój marki.

Czytaj też:
Niewielkie, nowoczesne mieszkanko. Goście od progu wołają: „Co za cacuszko!”

Jak kobiece spojrzenie pomaga w zarządzaniu marką?

Zawsze powtarzam, że kobiety mają w biznesie naturalną przewagę: planują długofalowo, działają wytrwale i potrafią kalkulować ryzyko – w moim przypadku je minimalizować. W mojej opinii mężczyźni zdecydowanie częściej podejmują ryzykowne decyzje biznesowe – często z sukcesem, i świetnie. Natomiast to nie jest mój sposób zarządzania. Wolę systematycznie, krok po kroku dążyć do bardzo wyraźnie postawionego celu. Budować długofalowe relacje z klientami, architektami, partnerami biznesowymi. W moim przypadku ten sposób znakomicie się sprawdza.

Jakie wyzwania są dziś największe?

Bardzo prozaiczne. Najczęściej mierzę się z brakami kadrowymi – jak większość przedsiębiorców w Polsce. Ale jestem przyzwyczajona do szukania rozwiązań i wykorzystuję każdą okazję do wprowadzania nowych technologii czy automatyzacji procesów. To pozwala utrzymać wysoką jakość, mimo trudności.

Co daje pani największą satysfakcję?

Ten moment, gdy nasze meble trafiają do nowych wnętrz i zaczynają żyć własnym życiem. A ja mogę obserwować w mediach społecznościowych, jak stają się sercem domu czy sercem projektu wnętrza jednego z zaprzyjaźnionych z marką architektów. Gdy widzę, że przy kolejnych projektach wracają do naszych brył i rozwiązań, sięgają po nowe kolekcje, proszą o pomoc w spełnianiu oczekiwań klienta i personalizacji, czego się z przyjemnością podejmujemy. Ogromną satysfakcję daje mi obserwowanie, jak marka się rozwija – co roku prezentujemy nowe kolekcje, a tylko w tym roku pojawiły się już dwie, z kolejnymi gotowymi do premiery. Mam nieustanny apetyt na więcej, bo zwyczajnie nie potrafię stać w miejscu.

Czytaj też:
Kolorowy dialog pokoleń: kamienica budzi się z szarości!

Skąd czerpie pani inspiracje?

Z całego ogromu rzeczy, ale jeśli miałabym wskazać jedną, to zdecydowanie podróże. Tak jak wspominałam, uwielbiam być w ruchu. Kocham odkrywać nowe kultury, kolory, zapachy, wzornictwo. Rzadko wracam do tych samych miejsc – wolę szukać czegoś, czego jeszcze nie doświadczyłam. Z każdej podróży wracam z walizką pełną nowych pomysłów.

Czy ma pani w domu meble ABSYNTH?

(Uśmiech) Oczywiście! Mój dom jest pełen prototypów naszych sof. Testujemy je miesiącami – w showroomie, w firmie, ale też w naszym domu, w najbardziej naturalnych warunkach. Tylko tak możemy dopracować każdy detal. Niektóre kolekcje wprowadzamy do sprzedaży dopiero po roku użytkowania. Tak było np. z kolekcją „PIK”. Tylko w ten sposób mam pewność, że każdy klient otrzymuje produkt dopracowany w najmniejszym detalu. I mogę z pełnym przekonaniem powiedzieć: „mam ten model w domu i jest świetny”. Ale prawdę mówiąc, niewiele osób potrzebuje takiego prostego zapewnienia – nasi klienci przychodzą do nas, bo wiedzą, że tu znajdą najlepszy polski design, najwyższą jakość i komfort na lata. To zaufanie jest dla mnie największą nagrodą i jednocześnie ogromną motywacją do dalszej, intensywnej pracy.

Czytaj też:
Dom nad rzeką zatopiony w naturze. Niesprzeczny z przeznaczeniem
Czytaj też:
Te style są już niemodne. Zatem jak dziś urządzić salon – o konkrety zapytaliśmy architektkę wnętrz

Źródło: Dom WPROST.pl / 3 / 2025 Home & DESIGN