Chwasty w ogrodzie bywają pożyteczne. Dlatego niedokładnie pielę ogródek

Dodano:
Czasem warto odpuścić sobie dokładne pielenie. Ogród na tym skorzysta! Źródło: Pixabay / Summa
Moja babcia pieliła każdy skrawek ogrodu, ja natomiast omijam wiele chwastów lub tylko je przycinam. Dlaczego? Bo są pożyteczne i wykonują za mnie część prac ogrodowych.

Całkowite odchwaszczanie ogrodu warzywnego czy trawnika należy do przeszłości. Widać to także w języku – kiedyś mówiło się „chwasty”, dziś często stosuje się określenie „rośliny niepożądane”. Na czym polega różnica? Otóż pierwsze pojęcie zakłada, że wszystko, co nie zostało posiane lub posadzone ludzką ręką należy bezwzględnie wyrwać.

Drugie zakłada, że niektóre rośliny mogą być dla danej uprawy, miejsca lub pory roku nieodpowiednie, ale już w innych warunkach sprawdzają się znakomicie – wszak pożądanie to rzecz względna! Jak zwał, tak zwał – warto przyjrzeć się chwastom i zastanowić się, jakie mogą przynieść korzyści w ogrodzie. A także, w jaki sposób – mimo wszystko – nie dać się im zdominować. Pamiętajcie – wszystko z umiarem!

Chwasty spulchniają podłoże

Wiele gatunków chwastów ma głębokie systemy korzeniowe, które wnikają w ubitą glebę, rozbijając ją i poprawiając w ten sposób napowietrzenie. Dzięki czemu lepiej też krąży woda w podłożu. Poza tym, korzenie chwastów tworzą ścieżki ułatwiające korzeniom innych roślin dostęp do głębszych warstw gleby, gdzie jest dużo wilgoci i składników odżywczych.

Jak to wykorzystać w ogrodzie? Wystarczy zamiast wyrywać wszystkie chwasty, część tylko przycinam, żeby części naziemne nie zagłuszały warzyw i kwiatów.

Chwasty dostarczają glebie materii organicznej

Gdy chwasty obumierają, ich biomasa powraca do gleby, stopniowo rozkładając się i przekształcając w materię organiczną. Proces ten wzbogaca glebę w składniki odżywcze i poprawia jej strukturę, czyniąc ją bardziej porowatą i lepiej zatrzymującą wilgoć. Dodatek materii organicznej z chwastów stwarza również sprzyjające środowisko dla pożytecznych mikroorganizmów. Poza tym chwasty będące roślinami strączkowymi wiążą azot w glebie, przekształcając ją w formę przyswajalną dla innych roślin.

Jak to wykorzystać w ogrodzie? Tam, gdzie stosuję trójpolówkę, czyli zostawiam grządki nieuprawiane na sezon lub dwa tylko koszę chwasty, co dodatkowo zapobiega erozji podłoża – wywiewania i wypłukiwania wierzchniej warstwy. Podobnie robię z trawnikiem – nie pielę go, ani nie stosuję środków do zwalczania chwastów.

Chwasty wabią zapylacze

Warto mieć w ogrodzie rośliny uważane dotąd za chwasty lub inaczej – np. rośliny łąkowe, jak krwawnik, koniczyna, mniszek lekarski i mlecz itp., które są naturalnym bufetem i schronieniem dla pszczół, trzmieli i innych owadów zapylających, szczególnie wczesną wiosną i późną jesienią, kiedy może brakować innych źródeł pożywienia. Chwasty to również siedlisko drapieżników, np. biedronek, które są naszym sojusznikiem w walce z mszycami. Poza chwasty znakomicie nadają się do przygotowywania nawozów, np. popularnych gnojówek. Wypróbujcie prosty przepis na gnojówkę z mniszka lekarskiego.

Jak to wykorzystać w ogrodzie? Trudno sobie wyobrazić, że oddajemy cały ogród naturze. Ale można stworzyć w ogrodzie „dzikie” enklawy, siać kwietne łąki lub używać niektórych roślin jako żywą ściółkę. Świetnie nadaje się do tego koniczyna, którą warto np. siać między truskawkami. Dzięki temu jest mniej pielenia, gleba utrzymywana jest w dobrej kondycji, nie wysycha i nie zbija się, poza tym pszczoły mają pożytek.

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...