Ministerstwo Rozwoju i Technologii przedstawiło projekt rozporządzenia, który – w założeniu – ma uporządkować sposób oceniania efektywności energetycznej budynków. Jednak zamiast ułatwić życie właścicielom domów i działek, dokument wzbudził poważne zastrzeżenia ze strony organizacji pozarządowych. Eksperci alarmują: zamiast jasnych zasad, czeka nas chaos i kuriozalne sytuacje, w których ten sam budynek otrzyma dwie sprzeczne klasy energetyczne – A i F. A to dopiero początek problemów.
Po co nowe przepisy? Idea słuszna, wykonanie wątpliwe
Jak podaje Portal Samorządowy zgodnie z projektem, każdy dom miałby – na wzór sprzętów AGD – przypisaną klasę efektywności energetycznej. Im bardziej energooszczędny budynek, tym wyższa klasa. To rozwiązanie – przynajmniej w teorii – ma pomóc kupującym, najemcom i właścicielom w ocenie kosztów utrzymania nieruchomości i jej wpływu na środowisko.
Niestety, jak wskazują organizacje takie jak Polski Alarm Smogowy, Fundacja Frank Bold czy Fundacja Instrat, wykonanie pozostawia wiele do życzenia. Nowe przepisy mogą wprowadzić zamieszanie, a nawet zachęcać do powrotu do tanich i wysokoemisyjnych źródeł ciepła – takich jak piece typu „koza”.
Dwie klasy energetyczne dla jednego budynku
Największy problem? Projekt zakłada umieszczenie na jednym świadectwie energetycznym dwóch niezależnych ocen:
- klasy opartej na wskaźniku zapotrzebowania na nieodnawialną energię pierwotną (EP),
- oraz klasy wynikającej z zużycia energii dostarczonej netto (ED).
Eksperci nie mają wątpliwości: tylko ED oddaje realne zużycie energii w budynku. EP opiera się bowiem na przelicznikach, które faworyzują biomasę – czyli m.in. drewno opałowe. Oznacza to, że słabo ocieplony, stary dom ogrzewany kopciuchem może otrzymać niemal tak dobrą klasę, jak nowoczesny dom pasywny z pompą ciepła.
Kozy znów atrakcyjne? Tak działa luka w systemie
Zaskakujące, ale prawdziwe: zgodnie z projektowaną metodologią, właściciele mogą celowo instalować piece na drewno, aby poprawić wskaźnik EP. Dlaczego? Biomasa traktowana jest jako paliwo odnawialne, a przy obliczeniach uwzględnia się tylko minimalny udział energii nieodnawialnej potrzebnej do jej pozyskania i transportu.
W praktyce oznacza to, że nawet dom o fatalnej izolacji może uzyskać wysoką klasę A, jednocześnie jego rzeczywiste zużycie energii będzie ogromne, a emisja zanieczyszczeń – znacznie większa niż w przypadku domów z pompą ciepła.
Co z dyrektywą unijną? Polska droga wbrew zaleceniom
Rozporządzenie MRiT miało być odpowiedzią na wymogi unijnej dyrektywy budynkowej. Jednak – jak wskazują sygnatariusze protestu – nowe przepisy stoją w sprzeczności z jej duchem.
W myśl przepisów UE, klasa A powinna być zarezerwowana dla budynków bezemisyjnych i niemal zeroenergetycznych. Polski projekt przyznaje ją również starym domom z kopciuchem. Taka klasyfikacja wprowadza w błąd i wypacza sens europejskich zaleceń.
Co to oznacza dla właścicieli domów i działek?
Jeśli przepisy wejdą w życie w obecnym kształcie, właściciele:
- mogą zostać zaskoczeni sprzecznymi ocenami swoich nieruchomości,
- będą motywowani do instalowania tanich i nieekologicznych pieców na drewno,
- mogą narazić się na wyższe rachunki i zanieczyszczenie powietrza, mimo że formalnie ich domy będą „energooszczędne”.
- W dłuższej perspektywie nowe regulacje mogą również utrudnić wdrażanie standardów unijnych i podważać wiarygodność polskiego systemu oceny energetycznej budynków.
Czy można to jeszcze zmienić?
Tak – konsultacje społeczne zakończyły się 1 lipca, ale presja społeczna ma znaczenie. Organizacje apelują o uproszczenie metodologii i pozostanie przy jednym wskaźniku – ED – który faktycznie pokazuje, ile energii zużywa dom. Pod stanowiskiem sprzeciwu podpisały się m.in.: Fundacja Frank Bold, Polski Alarm Smogowy, Fundacja Instrat, Projekt Tempo, Instytut Reform, Instytut Ekonomii Środowiska. Ich głos powinien zostać uwzględniony, jeśli chcemy, by świadectwa energetyczne służyły właścicielom i środowisku – a nie tylko statystyce.
Czytaj też:
Unia zakazuje pieców gazowych. Polacy zapłacą nawet 70 tys. zł za zmianę ogrzewaniaCzytaj też:
Ważna zmiana dla właścicieli działek. Prezydent podpisał ustawę – wchodzą w życie ważne przepisy