Trudno nie zauważyć. Matcha jest wszędzie. W domach, kawiarniach i na Instagramie. Fascynacja zielonym proszkiem trwa. Czy to kolejny trend, o którym niedługo nikt nie będzie pamiętał? Jestem przekonany, że nie – mówi nasz ekspert – Adam Grefkowicz.
Co to jest matcha?
W bardzo dużym skrócie – to japońska sproszkowana zielona herbata. Wyróżnia się intensywnie zielonym kolorem, łagodnym, lekko roślinnym smakiem i unikalnym działaniem – pobudza, a jednocześnie sprzyja skupieniu. To napój głęboko zakorzeniony w kulturze i ceremonii herbacianej, dziś popularny na całym świecie. W ogromnej mierze dzięki trendom w social mediach.
Skąd pochodzi matcha?
Matcha ma korzenie w starożytnych Chinach, ale dopiero w Japonii znalazła swoje miejsce. To tam stała się nie tylko napojem, ale częścią ceremonii herbacianej – spotkań, które mają więcej wspólnego z ciszą i skupieniem niż z szybkim łykiem kofeiny z rana. Podczas ceremonii mnisi i samuraje pili ją w trakcie powolnego rytuału. Można by go porównać do odczucia, które dziś nazywamy „mindfullness” – kierowaniu całej uwagi na „tu i teraz”.
Co kontemplowano podczas ceremonii parzenia matchy?
Piękno prostoty i ulotności chwil. Co jest wyjątkowego w zielonym napoju z Japonii? Zielony kolor faktycznie robi wrażenie, ale o nim za chwilę. Zacznijmy od tego, co początkowo przyniosło tej herbacie prawdziwą sławę. Matcha działa inaczej niż kawa – zamiast nagłego i krótkotrwałego pobudzenia działa łagodniej, lecz dużo dłużej. To zasługa L-teaniny, która razem z kofeiną pomaga utrzymać uwagę i równowagę. Nie wzbudza w nas wyrzutu niepokoju i dysproporcji uwagi (jak po kilku małych czarnych).
Matcha jest bogata w antyoksydanty (katechiny typu EGCG), wspomnianą już w L-teaninę oraz witaminy z grupy B. Może wspierać detoksykację wątroby, procesy przeciwzapalne, poprawę profilu lipidowego, metabolizmu glukozy i przeciwdziałać starzeniu się organizmu.
Rzesze ludzi doceniają prozdrowotne działanie matchy, jednak to, co działa na nas jak przynęta (przy scrollowaniu Instagrama), to jej piękny, jaskrawozielony kolor. Tę barwę matcha zawdzięcza specjalnemu sposobowi uprawy – krzewy herbaciane na kilka tygodni przed zbiorem są zacieniane, co zwiększa zawartość chlorofilu (zielonego barwnika) i L-teaniny w liściach. To właśnie one, ręcznie zbierane i starannie mielone, pochodzące z pierwszego zbioru, dają proszek o soczystej, niemal szmaragdowej barwie.
Matcha z pierwszego zbioru jest nazywana „ceremonialną”. Warto jednak wiedzieć, że określenie „ceremonialna” w większości przypadków jest tylko chwytem marketingowym – nie istnieje oficjalna kategoria jakości pod tą nazwą, a różnica między „ceremonialną” a „kulinarną” matchą często sprowadza się jedynie do ceny i sposobu wykorzystania. Nie dajcie się więc zwieść. Jest to określenie, które (niestety) przyjęło się na dobre. Często spotykam się ze stwierdzeniem, że matcha „śmierdzi rybą”.
Czemu tak jest? Każdy, kto choć raz spróbował słabszej jakości matchy, wie, że potrafi ona zaskoczyć... i to niekoniecznie pozytywnie. Zamiast delikatnej słodyczy i umami pojawia się posmak ryby i zapach świeżo skoszonego trawnika. Dzieje się tak dlatego, że niskiej jakości liście mają nadmiar chlorofilu, co daje „trawiasty” aromat, a niezrównoważona ilość aminokwasów – głównie L-teaniny – odpowiada za rybią nutę.
Prawdziwa, dobrze przygotowana matcha smakuje inaczej: jest kremowa, gładka, z subtelną słodyczą i wyraźnym, ale przyjemnym umami. Jeśli więc macha pachnie i smakuje trawą (lub gorzej – rybą) to znak, że masz do czynienia z niską jakością albo zwyczajną chińską podróbką.
Czarka, szczoteczka, czyli rytuał
Przygotowanie matchy nie polega na wrzuceniu torebki do kubka. Jest czarka (chawan), przypominająca bardziej miskę niż filiżankę do herbaty i bambusowa szczoteczka (chasen). Potrzeba także trochę cierpliwości. Tu nie chodzi o gadżety, ale o chwilę zatrzymania. To moment, w którym przygotowanie herbaty zamienia się w mały rytuał uważności. Wspomniane narzędzia (używane od XV w.) są konieczne. Zwłaszcza chasen, który nie pozostawia grudek i tworzy perfekcyjną piankę na powierzchni napoju.
Matchę też się podrabia
Warunki, w jakich matcha powinna być uprawiana, spełnia jedynie kilka japońskich prefektur. Dochodzi globalne ocieplenie i problem suszy oraz upałów. A zapotrzebowanie wciąż wzrasta. Od 2019 r. produkcja matchy się potroiła. To prowadzi do jej braków na rynku i eskalacji ceny. Właśnie dlatego zaczęła być podrabiana. Pamiętajmy, że matcha to sproszkowana herbata Tencha, uprawiana jedynie w Japonii. Dziś zdarza się, że jako matchę sprzedaje się zwykłą sproszkowaną zieloną herbatę.
FAQ – najczęstsze pytania czytelników
1. Co to jest matcha i skąd pochodzi?
Matcha to sproszkowana zielona herbata pochodząca z Japonii, wytwarzana z liści Tencha. Choć wywodzi się z Chin, to w Japonii stała się elementem ceremonii i kultury.
2. Dlaczego matcha jest zdrowsza niż kawa?
Matcha pobudza łagodnie i długotrwale dzięki połączeniu kofeiny z L-teaniną. Poprawia koncentrację, nie powodując nagłych spadków energii ani uczucia niepokoju.
3. Jak rozpoznać dobrą matchę?
Prawdziwa matcha ma intensywnie zielony kolor, słodkawy smak i delikatne umami. Jeśli pachnie rybą lub trawą – to niskiej jakości podróbka.
4. Czym różni się matcha ceremonialna od kulinarnej?
„Ceremonialna” matcha to określenie marketingowe – nie istnieje oficjalna klasyfikacja. Najlepsza jakość pochodzi z pierwszego zbioru i jest drobno mielona w Japonii.
5. Jak prawidłowo przygotować matchę?
Użyj czarki (chawan) i bambusowej szczoteczki (chasen). Wsyp łyżeczkę matchy, zalej wodą 70–80°C i energicznie ubij do powstania pianki – to rytuał uważności, nie pośpiechu.
6. Czy matcha naprawdę działa odmładzająco?
Tak – zawiera silne antyoksydanty (EGCG), które wspierają regenerację komórek, spowalniają proces starzenia i wspomagają metabolizm.
Czytaj też:
Matcha Interior. To jest trend – kolor, który podbija wnętrzaCzytaj też:
Dom, który leczy stres? Poznaj 5 sekretów wnętrz pełnych spokoju i energii
