René Redzepi jest w swojej dziedzinie gwiazdą dużego formatu – to szef kuchni, założyciel eksperymentalnej restauracji Noma, która trzykrotnie zdobywała tytuł najlepszej restauracji świata przyznawany przez czasopismo Restaurant, ma też dwie gwiazdki w przewodniku Michelin. Redzepi mieszka z żoną i trójką dzieci w Christianshavn, zabytkowej dzielnicy Kopenhagi założonej w XVII wieku przez Christiana IV Oldenburga jako twierdza morska. W domu kucharza, największe zainteresowanie budzi oczywiście kuchnia.
Serce domu
Kuchnia jest obszerna, zajmuje sporą część dwustuletniego budynku, w którym dawniej mieściła się kuźnia. Urządzona jest prosto, bezpretensjolnie i ponadczasowo – bez oglądania się na modę, za to z dużą świadomością potrzeb rodziny. Jest tu więc duży stół, przy którym cała piątka może wygodnie usiąść na krzesłach Wishbone marki Carl Hansen & Søn wykonanych z drewna bukowego lub na starej ławie kuchennej z brzuchatą skrzynią w siedzisku. Jest też tradycyjny piec obłożony gliną, z potężnym okapem – serce kuchni.
Całą ścianę pod jednym z okien zajmuje ciąg roboczy (meble kuchenne wykonane zostały na zamówienie u duńskiego producenta Garde Hvalsøe) z dużą wyspą w komplecie. Jak w dawnych kuchniach, ale też w kuchniach restauracyjnych, sporo tu otwartych półek, żeby wszystko, co najczęściej używane zawsze było pod ręką.
Przedmioty z historią
Ściany są białe, sufit to odsłonięte belki stropowe – masywne i surowe. Na podłogach deski – choć nowe, wpisują się w historyczne wnętrze, mają aż 5o cm szerokości i sześć metrów długości!
Galeria:
Restaurator René Redzepi zaprasza do kuchni we własnym domu
Redzepi i jego żona są fanami pchlich targów i sklepów z używaną odzieżą, nic więc dziwnego, że w ich domu również jest sporo staroci. Przedmioty opowiadają historię lub mają specjalne znaczenie dla właścicieli. Na przykład zestaw obiadowy został zaprojektowany dla Noma 1.0, jest też kilka kilka rzeczy z pop-upów, które restauracja zorganizowała w Japonii, Meksyku i Australii.
Czytaj też:
Ta Pani naprawdę to potrafi! Aranżacja werandyCzytaj też:
Work-life balance, czyli sadzawka w biurze i wspomaganie światłem