Naturalne materiały są w cenie, a świadomi klienci będą je wybierać, żeby ich wnętrza nie „wyszły z mody”

Naturalne materiały są w cenie, a świadomi klienci będą je wybierać, żeby ich wnętrza nie „wyszły z mody”

Dodano: 
Architektka Barbara Steciak, właścicielka pracowni VIVA DESIGN
Architektka Barbara Steciak, właścicielka pracowni VIVA DESIGN Źródło:Follow the flow
Czy można wyśnić projekt wnętrza? Czy sztuka i architektura to dziedziny pokrewne? Czego warto szukać w Mediolanie? Przeczytajcie wywiad z Barbarą Steciak, architektką ponadczasowych wnętrz.

Barbara Steciak, właścicielka pracowni Viva Design marzyła, by być archeolożką. Została artystką, by teraz projektować wnętrza, które nie nie ulegają przelotnym modom.

Magda Grefkowicz: Jesteś z wykształcenia rzeźbiarką, a jednak na co dzień projektujesz wnętrza. Dlaczego rzuciłaś sztukę? A może wcale nie rzuciłaś?

Barbara Stciak: Myślałam, że będę zawsze zajmować się rzeźbą. Niestety moje dłonie a konkretnie nadgarstki nie wytrzymały ciągłych wstrząsów i drgań, jakie przenoszą się na ręce podczas pracy z dłutem i pobijakiem. Natomiast cały czas malowałam obrazy, zajmowałam się grafiką warsztatową potem grafiką komputerowa, ilustracjami.

Sztuka była i jest moim życiem, wrosła we mnie już i nie pozbędę się jej tak łatwo.

Gdy miałam wybierać kierunek studiów, nie od razu był on artystyczny w stu procentach. Chciałam studiować archeologię śródziemnomorską — pojechać na wykopaliska do Egiptu, poświęcić wszystko tej pasji. Życie jednak potoczyło się inaczej. Architektura była mi zawsze bardzo bliska.

Moim zdaniem, rzeźba i architektura to sąsiadujące ze sobą obszary. Znamy w historii wielu rzeźbiarzy, a zarazem architektów jak np. Michał Anioł, Filippo Brunelleschi czy Giovanni Bernini. Wspaniale łączyli te dwa zawody — spod ich ręki wyszły najwspanialsze budowle wszech czasów. W przypadku rzeźby i architektury pracuje się z bryłą w trójwymiarze, kształtuje się przestrzeń, tworzy kompozycję, dobiera wykończenie. W mojej obecnej pracy wykorzystuję zmysł rzeźbiarki do kreowania przestrzeni wnętrz moich klientów. Jeśli mam odpowiedzieć na pytanie — to nie, nie porzuciłam sztuki.

Ponadczasowe wnętrze zaprojektowane przez Barbarę Steciak, Viva Design

Twoje artystyczne wykształcenie i doświadczenie musiało wpłynąć na sposób myślenia o wnętrzu, o projekcie…

Barbara: Ależ oczywiście, jak wspomniałam wcześniej — rzeźba pomaga mi w przestrzennym myśleniu. Widzę trójwymiarowo. Wyobrażam sobie puste pomieszczenie, po którym chodzę i gdzie pojawiają się jak w grze kolejne bryły, meble, struktury, kolory. Tak tworzy się u mnie pomysł na wnętrza i cały koncept. Przytoczę pewną anegdotę: przyszła do nas inwestorka i chciała, żebyśmy dość szybko przygotowali jej projekt wnętrz domu.

Modne są jasne, stonowane wnętrza, oparte na monochromatycznych barwach

Podchodziłam do tematu kilka razy, nie mogłam wpaść na żaden pomysł. Wieczorem kładąc się spać — pomyślałam, że może jutro uda mi się coś wymyślić. Rano budzę się i mówię do męża — przyśnił mi się projekt, muszę zostać w domu i jeszcze raz odtworzyć ten sen, żeby naszkicować całą koncepcję domu. Tak więc siedziałam i „jak w matrixie” puszczałam kolejne ujęcia. Po prostu chodziłam po urządzonym już domu i musiałam już tylko przelać to wszystko na papier. Dlatego moje wykształcenie pomaga mi cały czas.

Bardzo dobrze czuję materiały, przestrzeń, nie lubię stagnacji, cały czas poszukuję czegoś ciekawego (czy to są meble, czy też materiały). Edukuję przy tym naszego klienta — chcę, żeby był ze mną w tej podróży. Artysta ma bardzo silną intuicję, to pomaga w wielu aspektach mojej pracy.
Instagram, Tik Tok, portale wnętrzarskie i poradnikowe, mam wrażenie, że co rusz pojawia się tam kolejny trend, który podbija świat. Czasem trudno je od siebie odróżnić. Czy śledzisz, co się dzieje w mediach społecznościowych, czy są dla ciebie źródłem inspiracji, czy w ogóle bierzesz je pod uwagę podczas procesu projektowego?

Barbara: Tak to prawda jest tego tak dużo, że nie jestem w stanie wszystkiego wyłapać, a z drugiej strony — nie za bardzo chcę. Cytując Coco Chanel — „Moda przemija, styl pozostaje”. Pomagam odkryć ten indywidualny styl każdego naszego klienta. Dopasować, skroić na miarę, podkreślić to, co jest atutem a ukryć niedoskonałości. Brzmi jak reklama domu mody — ale wnętrza to nasz ubiór, ubiór naszej osobowości. Wystarczy odkryć, w czym nam do twarzy, a zawsze będziemy się w nich dobrze czuć. Dlatego nie sugeruje się za bardzo tym, co dzieje się w mediach społecznościowych. Raczej korzystam z nich pod kątem śledzenia nowych materiałów, mebli, oświetlenia i innych dodatków.

W mojej ocenie nigdy nie przeminie moda na naturalne materiały takie jak drewno, kamień, naturalnie tkane welury, jedwabie, bawełna i len

Kwiecień to miesiąc, w którym odbywa się wielkie święto designu – Salone del Mobile w Mediolanie. Czy lubisz te targi? Czego warto tam szukać?

Barbara: Salone del Mobile w Mediolanie to nadal najbardziej wpływowe targi na świecie. Są fantastycznym miejscem do poznawania designu, mocy wyobraźni twórców, nowych technologii. Uważam, że warto pojechać tam chociaż raz i zobaczyć wspaniałe ekspozycje światowych firm. Warto też odwiedzić imprezy towarzyszące m.in. Brera Design District. Dla mnie targi, to przede wszystkim możliwość zobaczenia nowości produktowych od firm, z którymi współpracuję. Uwielbiam oświetlenie i zawsze tego właśnie szukam na targach, czy planując odwiedziny showroomów. Muszę przyznać, że każda edycja przynosi mi nowe odkrycia.

Jeśli miałabyś wymienić, co jest modne we wnętrzach, to…

Barbara: W mojej ocenie nigdy nie przeminie moda na naturalne materiały takie jak drewno, kamień, naturalnie tkane welury, jedwabie, bawełna i len. Modne są jasne, stonowane wnętrza, oparte na monochromatycznych barwach. Z drugiej strony mamy też festiwal kolorów, wnętrza utrzymane w stylu vintage, mid-century modern — czyli eleganckie lata 50. Wspaniale prezentują się we wnętrzach wszelkie naturalne kamienie jak kwarcyty, marmury, onyxy. To ponadczasowa klasyka jak „mała czarna” już wspominanej Coco Chanel. Naturalne materiały zawsze będą w cenie, a świadomi klienci będą je wybierać, żeby ich wnętrza nie „wyszły z mody”.

Piękna należy szukać w każdej ulotnej chwili dnia, we śnie, w pracy, w zabawie, na ulicy, w restauracji, ale co najważniejsze w samym sobie.
A gdybyś miała powiedzieć, które z tych rozwiązań/kolorów/stylów zostanie z nami na dłużej niż sezon?

Barbara: Obserwując, jak zmieniają się trendy co sezon, a ostatnio można już powiedzieć, że nawet co kwartał — to jestem przytłoczona mnogością stylów i rozwiązań. Jeśli miałabym dziś sama urządzać sobie wnętrza — nie znając się na tym, poległabym z kretesem. Dlatego wyjaśniam moim klientom, że wnętrza tworzymy dla nich, pod nich, nie dla mody i trendów. Dziś jest modny styl japandi, a za rok będzie już zupełnie co innego. Jednak patrząc wstecz na projekty wnętrz — widzimy, że nadal króluje klasyczna elegancja, styl nowoczesny, minimalizm, eklektyzm czy styl rustykalny. Te style zostaną z nami na bardzo długo.

Klasyczna elegancja, styl nowoczesny, minimalizm, eklektyzm czy styl rustykalny zostaną z nami na bardzo długo

Oglądając wnętrza przez Ciebie zaprojektowane, uwagę zwracają dwa aspekty: antyki i sztuka. Gdybyś miała cofnąć się w czasie, to do jakich lat? Secesja? Art Deco? Międzywojnie?

Barbara: Jeśli bym się mogła cofnąć w czasie, to wybrałabym zupełnie inną dekadę... ale na poważnie to zdecydowanie art deco i międzywojnie — bo to bardzo bliskie mi style. Uwielbiam oglądać film Herkules Poirot z cudownym Davidem Suchetem. Podziwiam tam niesamowitą pracę scenografów w odtworzeniu autentycznych wnętrz art deco. Wspaniale ogląda się te wnętrza, te drobiazgi, detale, wysmakowany gust. Mówi się, że to były szalone lata 20, coś w tym jest — smakowano wtedy życia, sztuka przeżywała swój rozkwit w każdej dziedzinie. Artystyczna bohema podążała za myślą francuskiego poety Charlesa Baudelaire’a, który sformułował postulat pięknego życia. Według niego piękno należy szukać w każdej ulotnej chwili dnia, we śnie, w pracy, w zabawie, na ulicy, w restauracji, ale co najważniejsze w samym sobie.

Czy sztuka we wnętrzach jest dziś luksusem?

Barbara: To trudno powiedzieć, bo w dobie internetowych galerii sztuki ciekawe obrazy możemy zakupić już za niewielkie pieniądze. Kolekcjonerzy sztuki, muszą jednak wydać już konkretne sumy, żeby zakupić ulubionego artystę. Sztuka jest w cenie, jest to także inwestycja i świadomi klienci w precyzyjny sposób dokonują takich inwestycji. Dziś galerie czy aukcje dostępne są z każdego zakątku świata, więc na pewno grono zainteresowanych bardzo się powiększyło.

Czytaj też:
Po co nam sztuka w domu? Rozmowa z ekspertkami

A czym dla Ciebie jest luksus?

Barbara: Czym jest luksus — może zaczniemy od definicji. „Luxus” z łaciny to „zbytek, nadmiar, przepych”. Jak mawiał Oscar Wilde. „Człowiek nie może być przesadnie ubrany ani wyedukowany”. Gdy pytano go, jaki ma zawód odpowiadał: „elegancja”. Dla mnie luksus to elegancja, to wysoka jakość materiałów, ręcznie wytwarzane produkty, dbałość o detale, niepowtarzalne i trudno dostępne materiały. To coś, co wyróżnia się od masowej produkcji, kreacji, projektowania.

Gdzie znajdujesz antyki, które zdobią wnętrza twoich klientów? Mogłabyś czytelnikom zdradzić kilka dobrych adresów?

Barbara: O to tajemnica zawodowa… Mogę zdradzić, że warto szukać w swojej okolicy ze względu na duże koszty transportu. Ja również korzystam z firm, które dodają swoje nowe zdobycze na Instagramie. Wspaniały rynek sztuki z lat 50., 60. jest za naszą południową granicą w Czechach. Korzystam też z pchlich targów — tam ceny są najatrakcyjniejsze.

We wnętrzach zaprojektowanych przez Barbarę Steciak sztukę spotykamy na każdym kroku

Taka sytuacja: klienci mają obraz, który (powiedzmy to wprost) jest koszmarny. I bardzo duży. Marzą, by zajmował poczesne miejsce w salonie. Jesteś przekonana, że dobrze wnętrzu taka sztuka nie zrobi. Co robisz? a) Machasz ręką b) Walczysz o dobro projektu jak lwica c) Negocjujesz.

Barbara: Oczywiście, że walczę o dobro projektu, ale negocjując z klientem. Staram się po prostu przekazać konkretne argumenty i wyjaśnić, dlaczego nie będzie pasować. Proponuję inne miejsce dla niego. Chcę uświadomić klienta, że inny obraz może być ciekawym wyborem. Ale generalnie, nie mam już wpływu na rozwój sytuacji, gdy zamkną się za mną drzwi.

Czytaj też:
Czy kolor roku przypomina „babcine gacie” i czy czarna ściana w sypialni to „depresja gwarantowana”? Okazuje się, że uniwersalne rady są do kitu
Czytaj też:
Jak dobrać tkaniny do wnętrza radzi uznana architektka