W przedwojennej kamienicy przy jednym z cichych, zielonych zakątków Starego Mokotowa powstało mieszkanie, które w sposób szczególny łączy przeszłość z teraźniejszością. Wnętrze, zaprojektowane przez pracownię FUGA Architektura Wnętrz we współpracy z właścicielką – kobietą aktywną, wrażliwą na sztukę – jest próbą pogodzenia dwóch pozornie odległych porządków: modernistycznej historii budynku i potrzeb współczesnego życia.
Apartament pełen sztuki. Balans między historią a współczesnością na Starym Mokotowie
Kamienica, zaprojektowana w latach trzydziestych przez duet Józef Gelbard i Roman Sigalin, stanowi tło o silnym charakterze. Jej proporcje, detale i klimat stały się dla architektek punktem odniesienia.
– Historia miejsca i panująca w nim atmosfera były dla nas naturalnym źródłem inspiracji – mówi Antonina Sadurska z FUGA Architektura Wnętrz. Z tego dialogu z przeszłością zrodziła się przestrzeń, która zachowuje szacunek dla historii, nie rezygnując z nowoczesnych rozwiązań.
Otwieranie przestrzeni
Pierwotny układ mieszkania, typowy dla międzywojennych realizacji, nie sprzyjał współczesnemu stylowi życia. Wąskie korytarze i zamknięte pokoje ograniczały światło i ruch. Architektki zdecydowały się na gruntowną zmianę – stworzyły układ amfiladowy, pozwalający swobodnie krążyć między pomieszczeniami. Dzięki temu przestrzeń nabrała oddechu, a jej centrum stała się strefa wspólna, w której spotykają się kuchnia, jadalnia i salon.
Czytaj też:
Wyremontowali dom z PRL-u. Teraz wygląda jak z żurnala
Już od progu widać konsekwencję w myśleniu o funkcji i estetyce. Długi hol z dyskretną zabudową pełni rolę bufora między światem zewnętrznym a wnętrzem prywatnym. Minimalistyczne szafy, drewniana podłoga i jasne ściany tworzą tło dla dalszej opowieści – tej o relacji światła, faktury i koloru.
Przestrzeń codzienności
W strefie dziennej rozgrywa się najważniejsza część tego projektu. Widoczna od wejścia kuchnia jest lekka i uporządkowana: białe fronty z ryflowanymi uchwytami, jasny kamienny blat, srebrna armatura. Minimalizm formy nie oznacza jednak chłodu. To raczej neutralna rama dla elementów, które nadają wnętrzu indywidualny rytm – dzieł sztuki, detali, faktur. Na ścianie pojawia się obraz Agnieszki Kicińskiej, sygnalizujący, że w tym mieszkaniu sztuka jest nie dodatkiem, lecz ważną częścią projektu.
Czytaj też:
Japandi w Katowicach. Mieszkanie, które ujmuje harmonią i minimalistycznym pięknem
Tuż obok znajduje się jadalnia – przestrzeń spotkań i rozmów. Centralnym punktem jest czarny stół USM Haller, otoczony krzesłami w odcieniu limonkowej zieleni projektu Christophe’a Marchanda. Kolor, choć wyrazisty, nie dominuje. Przeciwnie, wprowadza równowagę pomiędzy stonowaną bazą a energią przedmiotów. Wnętrze pozostaje harmonijne, bo wszystko zostało tu dokładnie przemyślane: proporcje, materiały, sposób prowadzenia światła.
W salonie miękka, gołębioszara sofa polskiej marki Veer spotyka się z klasycznym fotelem Maggiolina i modernistycznym stolikiem z przeszklonym blatem. Na ścianach i parapetach – obrazy, fotografie, rzeźby, w tym prace Jaime’go Hayona. Nie ma tu chaosu ani ostentacji. To przestrzeń, która żyje w rytmie właścicielki – spokojnym, ale świadomym.
Czytaj też:
Mieszkanie jak scenografia z „Grand Budapest Hotel”. Jest róż, lastryko i kino domowe
Wrażenie spójności wzmacniają powtarzające się motywy: metaliczne elementy mebli, ryflowania, faktury drewna. Wszystko pracuje na wspólny ton – nie przez powtarzanie formy, lecz przez dyscyplinę myślenia o całości.
Pokój w rytmie książek
Z salonu przechodzi się do sypialni, w której centrum stoi regał De Padova – mebel z historią, odkupiony od zaprzyjaźnionego architekta. Na jego półkach stoją książki o sztuce, architekturze i fotografii. Między nimi rzeźby, drobne grafiki, przedmioty o osobistym znaczeniu. To przestrzeń bardziej intymna, ale nadal spójna z resztą mieszkania – stonowana kolorystycznie, skupiona, cicha.
Czytaj też:
Soft minimalism – trend, który zastąpił styl skandynawski
Z sypialni można przejść do garderoby i dalej do holu – układ zamyka się w logicznym kręgu, w którym każdy ruch jest naturalny. Ta płynność to jeden z filarów projektu: wnętrze nie zatrzymuje, lecz prowadzi.
Czas zapisany w detalach
Łazienka to subtelny dialog z przeszłością. Pionowo ułożone płytki cegiełkowe, ciepła tonacja, kontrastujące fugi – to echo estetyki lat 70., przefiltrowane przez współczesną wrażliwość. Drewniana zabudowa, lastryko na podłodze, ryflowane detale – wszystko to przywołuje modernistyczne tradycje warszawskich kamienic, nie popadając w nostalgię. To raczej reinterpretacja, świadome nawiązanie do historii materiałów i rzemiosła.
Dom jako narracja
Projekt FUGA Architektura Wnętrz nie jest wyłącznie ćwiczeniem z estetyki. To próba uchwycenia, czym dziś może być mieszkanie w historycznej strukturze miasta – miejscem, które nie tylko odpowiada na potrzeby codzienności, ale też zachowuje pamięć przestrzeni.
Każdy element – od układu funkcjonalnego po wybór faktur – podporządkowany jest idei równowagi. W efekcie powstało wnętrze, które nie narzuca się formą, lecz mówi o człowieku: o jego relacji z miejscem, o wrażliwości, o potrzebie harmonii.
Czytaj też:
66 m² zachwytu! Tak wygląda nowoczesne mieszkanie – kolorowe, wygodne i idealne do życia
Początkowo miało to być mieszkanie inwestycyjne. Z czasem stało się domem, w którym właścicielka odnalazła nie tylko wygodę, lecz także ciągłość – tę rzadką zgodność między historią miejsca a własnym rytmem życia.
Czytaj też:
Bolesławiecka ceramika w nowoczesnym wydaniu – historia kubków, które podbijają światCzytaj też:
Włoska willa jak z filmu – modernistyczny dom w duchu Franka Lloyda Wrighta