W sieci wrze: rzekoma „zaraza”, która ma zniszczyć wszystkie tuje w Polsce, rozbudza wyobraźnię i… strach. Czy rzeczywiście jest się czego bać? Sprawdziliśmy to u źródła – w literaturze naukowej i u specjalistów od roślin ozdobnych. A przy okazji podpowiadamy, co warto sadzić zamiast tuj.
Tuje pod ostrzałem – moda czy zagrożenie?
W ostatnich latach tuje (żywotniki) zyskały miano ogrodowych celebrytów – w każdym niemal ogrodzie pojawiają się jako żywopłot, soliter czy tło rabat. Ich popularność wynika z szybkiego wzrostu, zimozielonego ulistnienia i niskich wymagań pielęgnacyjnych. Jednak od jakiegoś czasu coraz częściej mówi się o końcu „ery tuj”. Powód? Pojawiające się choroby, w tym fytoftoroza, zamieranie pędów i ataki szkodników.
Wiosną 2025 roku w mediach społecznościowych i niektórych serwisach pojawiły się sensacyjne nagłówki o „zarazie”, która ma rzekomo doprowadzić do masowego wymierania tuj w Polsce. Brzmi groźnie, ale prawda jest bardziej złożona.
Czytaj też:
Co zamiast tui? Poznajcie eleganckie drzewo, świetne także do małych ogrodów
Choroby tuj – realne zagrożenia
Żywotniki, jak każda monokultura, są podatne na określone choroby. Wśród najgroźniejszych wymienia się:
- Fytoftorozę (Phytophthora spp.) – grzybopodobny patogen, który atakuje system korzeniowy, prowadząc do zamierania całych roślin. Rozprzestrzenia się szczególnie w podmokłych i słabo przepuszczalnych glebach.
- Zamieranie pędów – wywołane przez grzyby z rodzaju Pestalotiopsis i Kabatina. Objawia się brązowieniem i obumieraniem końcówek gałęzi.
- Miseczniki i ochojniki – drobne, trudne do zauważenia szkodniki ssące, które osłabiają roślinę i sprzyjają infekcjom grzybowym.
To wszystko są realne problemy, ale nie oznaczają „końca tuj”. Wymagają natomiast świadomej pielęgnacji i unikania błędów, takich jak zbyt gęste sadzenie czy niewłaściwe podlewanie. Na razie jednak nie ma mowy o tajemniczej zarazie.
Tuje w odwrocie – i dobrze
Eksperci z Instytutu Ogrodnictwa w Skierniewicach i PAN w Krakowie podkreślają, że nadmierna popularność tuj negatywnie wpływa na bioróżnorodność ogrodów. Te rośliny zapewniają mało pożytku dla owadów zapylających, a gęste nasadzenia sprzyjają rozwojowi chorób i pasożytów.
W krajach skandynawskich czy w Niemczech od lat odchodzi się od tuj na rzecz krzewów rodzimych – i Polska zaczyna podążać tą drogą. Ogrodnicy coraz częściej wybierają byliny, hortensje, derenie czy budleje.
Co sadzić zamiast tuj?
Zamiast żywotników warto sięgnąć po rośliny:
- Rodzime – np. kalina koralowa, berberys pospolity, ligustr pospolity (zimą częściowo zimozielony).
- Dla zapylaczy – budleja Davida, tawlina jarzębolistna, krzewuszka cudowna.
- Długowieczne i odporne – cis pospolity, ostrokrzew Meservy, sosna górska.
Dzięki temu ogród będzie bardziej różnorodny, ekologiczny i atrakcyjny przez cały sezon.
Nie panikujmy, planujmy mądrzej
Tuje nie są na wymarciu – ale to dobry moment, by zrewidować swoje ogrodowe wybory. Monokultury prędzej czy później stają się ofiarą własnej popularności. Zamiast panikować w obliczu plotek o „zarazie”, warto postawić na różnorodność, odporność i świadome projektowanie ogrodów.
Czytaj też:
Rośnie szybciej niż tuje, skutecznie osłoni nas przed sąsiadami lub ruchliwą ulicąCzytaj też:
Żywopłot z laurowiśni zamiast szpaleru tui. Wymagania, sadzenie, pielęgnacja