Bukowe zawijasy – historia mebli parą giętych. Na czym polega ich fenomen

Bukowe zawijasy – historia mebli parą giętych. Na czym polega ich fenomen

Dodano: 
Krzesło nr 14, dziś znane jako 214. Lekkie, proste i wytrzymałe. Podobno im starsze, tym jest wygodniejsze
Krzesło nr 14, dziś znane jako 214. Lekkie, proste i wytrzymałe. Podobno im starsze, tym jest wygodniejsze Źródło: Thonet / Claus Setzer
Na takim krześle giętym komponował Brahms i projektował Le Corbusier. Stało się klasykiem, symbolem eleganckiej prostoty.

Oparcie z dwóch pałąków i wijący się niczym drewniana wstęga zwornik nóg – sylwetkę krzesła nr 14 zna każdy, nawet jeśli niewiele mówi mu nazwisko Michaela Thoneta.

Drewno poddawane jest obróbce hydrotermicznej w parowniku 
w temperaturze ok. 100-110°C

Wiedeńskie krzesło kawiarniane, nazywane też krzesłem bistro, zaprojektował i wykonał w roku 1859 Michael Thonet. W 1867 r. projekt, który stanowił idealne połączenie eleganckiej formy i rewolucyjnej praktyczności, został wyróżniony złotym medalem na Światowej Wystawie w Paryżu i szybko podbił kawiarnie, które w XIX w. rozkwitały w Wiedniu i całej Europie.

Historia mebli giętych zaczęła się jednak znacznie wcześniej. Michael Thonet, niemiecko-austriacki stolarz, już w latach 30. XIX w., chcąc uniknąć kosztownego frezowania, rozpoczął eksperymenty z nowymi metodami obróbki drewna. Szukając sposobu, by stało się bardziej plastyczne, początkowo zanurzał cienkie warstwy forniru w kadziach z wrzącym klejem. Przełom nastąpił, gdy Thonet opracował metodę gięcia litego drewna bukowego przy użyciu pary wodnej. Dzięki temu mógł formować elementy w trzech płaszczyznach, uzyskując lekkie, a zarazem wytrzymałe konstrukcje.

Czytaj też:
Paged Meble na Salone del Mobile: dziedzictwo i współczesne wzornictwo

Rewolucja w wiedeńskiej kawiarni

Pierwszym krzesłem z giętego drewna zaprojektowanym z myślą nie o pałacowych salonach, lecz o przestrzeniach publicznych, i produkowanym seryjnie, był model nr 4, który w 1849 r. pojawił się w wiedeńskiej Café Daum. Krzesło, zgodnie z ówczesną modą, miało oparcie ozdobione finezyjnymi zawijasami. Przede wszystkim jednak było wygodne, trwałe i niedrogie, gdyż nadawało się do produkcji masowej i transportu w elementach. To była prawdziwa rewolucja – dzięki wynalazkowi Michaela Thoneta piękne meble przestały być przywilejem arystokracji.

Bukowe zawijasy gięte parą

Sekret tkwił w prostocie: krzesło składało się zaledwie z sześciu możliwych do masowej produkcji elementów i czternastu śrub, można więc było je spakować tak, że w objętości jednego krzesła zmieściło się nawet trzydzieści sześć rozmontowanych mebli. I właśnie w tej postaci zakład Thoneta rozsyłał krzesła do dealerów na całym świecie. W pewnym sensie więc Thonet był też prekursorem flat packa.

Czytaj też:
„Ponadczasowość to klucz”. Maja Ganszyniec o nowej kolekcji Pagedu

Spuścizna pana Thoneta

Po sukcesie modelu nr 4 i jeszcze popularniejszego krzesła nr 14 firma zaczęła dynamicznie się rozwijać, a po 1869 r., gdy Thonetowie utracili patent na technologię gięcia drewna, powstawały kolejne fabryki giętych mebli. Do dziś działającymi spadkobiercami tej spuścizny są m.in.: Ton, założony przez samego Michaela Thoneta w czeskich Bystřicach, utworzone przez jego synów zakłady Fameg w Radomsku czy należąca do nich w latach 20. XX w. fabryka w Jasienicy – dzisiejszy Paged. Każda z tych marek, oprócz produkcji klasycznych thonetowskich krzeseł, współpracuje ze znakomitymi projektantami, poszukując nowych interpretacji tej tradycji.

Bukowe zawijasy gięte parą.  Klasyczny fotel B-9, ulubiony mebel Le Corbusiera

Do gięcia potrzebna jest dłoń

W czasach PRL-u dla Famegu projektowała m.in. Teresa Kruszewska (fotel Tulipan), a dla Pagedu – Marian Sigmund. Inspirowaną przypisywanym mu projektem kolekcję Heritage Paged zaprezentował na tegorocznych targach meblowych w Mediolanie.
Trzeba zaznaczyć, że mimo technologicznego postępu w produkcji mebli, sposób formowania giętych elementów właściwie się nie zmienił. Tak jak za czasów Michaela Thoneta, bukowe pręty nasącza się parą wodną pod wysokim ciśnieniem, a następnie ręcznie wygina w pożądany sposób i pozostawia w stalowej formie do wyschnięcia, by zachowały nadany kształt.

Czytaj też:
Dziedzictwo Mebli Paged: tradycja w nowym wydaniu

Jak zauważa Maciej Karpiak, projektant specjalizujący się w technologiach przyszłości, który dla marki Paged stworzył kolekcję Nimm, gięcie drewna to obok dmuchania szkła jedna z niewielu technologii, w których dotychczas nie udało się zastąpić człowieka maszyną. By zrobić to dobrze, niezbędne jest doświadczenie rzemieślnika, czucie materiału, którego brakuje automatom. Dlatego siadając na giętym krześle lub fotelu, możemy mieć pewność, że to mebel w znacznej mierze stworzony ludzką ręką.

Krzesła Nimm marki Paged

Design mentalnie dostępny

Wśród współczesnych reinterpretacji dziedzictwa Michaela Thoneta uwagę zwraca choćby kolekcja Split, którą dla firmy Ton stworzył francusko-izraelski projektant Arik Levy. Jako pierwszy zaproponował, by kawałek drewna rozciąć wzdłuż i każdą z części wygiąć w inną stronę. Stolik kawowy Drum, projekt Maja Ganszyniec dla Paged Meble

Inne podejście prezentują Bartłomiej Pawlak i Łukasz Stawarski, dyrektorzy artystyczni marki Fameg. Nie odnoszą się do projektów Thoneta tak dosłownie. – Nie ma sensu kopiować czegoś, co już jest wspaniałe – przekonują. – Te klasyki są uniwersalne i ponadczasowe. Są oparte na minimalnej ilości elementów, dosyć podstawowych bryłach, jak okrągłe siedzisko, więc są bardzo wyczyszczone – mówią o kultowych modelach 14 czy 18.

Bukowe zawijasy gięte parą. Do gięcia potrzebna jest dłońPodkreślają, że ich projekty muszą sprostać funkcjonalnym i estetycznym potrzebom współczesnych użytkowników, być, jak to określają, „mentalnie dostępne”. – Dobry projekt, przynajmniej nam się tak wydaje, musi nosić znamiona czasów, w których powstaje. Nie udajemy czegoś historycznego, lecz próbujemy projektować na bazie dzisiejszych standardów, choć zachowując DNA marki – podkreślają.

Do gięcia najlepsza jest buczyna. Gorąca para zmniejsza naprężenia wewnętrzne drewna i ułatwia nadanie pożądanego kształtu

Jako przykład podają stolik Candy, w którym klasyczne gięte elementy zestawili z nowoczesnym frezowaniem wykonanym w technologii CNC. – W podstawie wykorzystaliśmy gięte koło, ale już rant blatu jest frezowany na współczesnych urządzeniach pięcioosiowych. Chcieliśmy tutaj zderzyć skrajne technologie, to, co tradycyjne, z tym, co współczesne – tłumaczą projektanci. Ich poszukiwanie nieoczywistych nawiązań do thonetowskiej tradycji widać choćby w kształcie oparć nagrodzonych German Design Award 2020 krzeseł i foteli Arch – reminiscencji modelu B-9. Z kolei w kolekcji Riso Pawlak & Stawarski tradycyjne nogi z giętego drewna zastąpili giętą stalą, co stanowi ukłon w stronę Bauhausu i spotkało się z bardzo dobrym przyjęciem.

Napięty jak bębenek

Przykładem, jak można twórczo rozwijać tradycyjne techniki, nadając im świeżość i aktualność, przy jednoczesnym zachowaniu rzemieślniczego charakteru, jest nagrodzony podczas tegorocznego Łódź Design Festiwal w plebiscycie MUST HAVE stolik Drum, zaprojektowany dla Paged Meble przez Maję Ganszyniec. Projektantka połączyła element giętego drewna z często spotykaną w klasycznych thonetach rattanową matą. – Drewniany blat zamknięty został w obłej pętli z gięciny a dolna półka, lekka i ażurowa, to naturalny wyplot, naciągnięty na drewnianej ramie. Od właściwego naciągu zależy jakość mebla i właśnie ten element, napięty jak bębenek, stał się inspiracją dla nazwy – tłumaczy Maja Ganszyniec i podkreśla, że ten wizualnie i fizycznie lekki stolik pokazuje, jak tradycyjne materiały – gięte drewno i klasyczny wyplot – mogą pozostać aktualne i doskonale odnaleźć się we współczesnych wnętrzach.

Zawsze na czasie

Gięte meble pozostają obecne w naszej codzienności, tworząc pomost między przeszłością a teraźniejszością. Spotykamy je w kawiarniach, restauracjach i domach na całym świecie. Modele klasyczne, jak nr 14 czy 18, współistnieją z projektami vintage i współczesnymi, nieraz nawet przy jednym stole.
– W tej chwili, czy to w modzie, czy w architekturze wnętrz, panuje taki eklektyzm, że te formy historyczne i nowoczesne znakomicie odnajdują się w jednej przestrzeni – podkreślają Bartłomiej Pawlak i Łukasz Stawarski.

Galeria:
Bukowe zawijasy gięte parą. Meble gięte

Piękno i funkcjonalność giętych mebli, które ponad półtora wieku temu podbiły Wiedeń, nie straciły na aktualności i atrakcyjności. Ich miękkie linie wciąż zachwycają i inspirują – stały się częścią uniwersalnego i ponadczasowego języka designu, który przemawia do kolejnych pokoleń.

Czytaj też:
Dom nad rzeką zatopiony w naturze. Niesprzeczny z przeznaczeniem
Czytaj też:
Matcha podbija świat! Sprawdzamy fakty, obalamy mity o modny, japońskim napoju

Opracowała:
Źródło: Dom WPROST.pl / Tekst: Agata Fijołek. 3 / 2025 Home & DESIGN